Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/praesidium.ta-powazny.olkusz.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 17
Książę już się nie uśmiechał. Zmarszczył groźnie

- Chodź ze mną na randkę.

Po drugiej stronie płotu wybuchł psi jazgot. W domu zawtórował mu Dirk, nisko,
- Nie zrobiłabyś nic, co zaszkodziłoby śledztwu? - zapytał. - Co takiego? - zapytała gwałtownie. - Słyszałaś, co powiedziałem. - Pieprz się, Reed. Wiesz, jaka jestem. - W tym właśnie problem. - Wstał i poczuł, jak Sylvie zmraża go swoim spojrzeniem. - Naginasz zasady bardziej niż ja. Spojrzała na zegarek. - Muszę wyjść. Jest sobota. Przegapiłam mecz pitki nożnej, w którym gra moja córka. Nie pierwszy raz. - Glina nie ma weekendów. - Za to ma bajeczną pensję, wysokie premie i jest sławniejszy niż gwiazdy rocka - odparowała. - Dzwoniła do mnie Madonna, chciała się zamienić. Właśnie się nad tym zastanawiam. Powiedziałam, że oddzwonię. Reed roześmiał się. Poszedł do swojego gabinetu, zastanawiając się, co psychiatra powiedziałby o jego partnerce. Albo o pani Bandeaux, jeśli to, co mówiła Morrisette, było prawdą. Próbował nie myśleć o Caitlyn Bandeaux jak o głównej podejrzanej, ale przeczucie, że jest w tę sprawę zamieszana, nie chciało go opuścić. Od służącej Bandeaux dowiedział się, że Caitlyn, porzucona przez męża czy nie, była częstym gościem w jego domu. Kiedyś tam mieszkała i pewnie wciąż miała klucze, bo Bandeaux nie zmienił zamków. Jeśli wierzyć kieliszkom w zmywarce, tamtej nocy w domu Bandeaux była kobieta; różowa szminka przypominała tę, którą miała dzisiaj na ustach Caitlyn, ale może to zwykły zbieg okoliczności. Bez dokładnego badania trudno stwierdzić. Istnieją setki odcieni różowych szminek, albo nawet tysiące. Najważniejsze, że nie miała wiarygodnego alibi. Dzisiaj rano wydawało mu się, że jest w szoku i przeżywa stratę męża, ale też że coś ukrywa, jakąś tajemnicę. Pracując w policji w San Francisco, wiele razy widział, jak ludzie kłamią, i umiał to rozpoznać. Ale to mogło być samobójstwo, mimo wszystko. Włączył lampkę na biurku. Postawiłby swoją miesięczną pensję na to, że Caitlyn Montgomery nie przeszłaby pozytywnie testu na wariografie. Kłamała na temat tego, co wydarzyło się zeszłej nocy; Reed był tego pewien. Musiał tylko dowiedzieć się, dlaczego. Rozdział 6 Zadzwonił telefon. Caitlyn pomyślała, że to może Kelly, i popędziła do kuchni. Omal nie wpadła na Oskara, chwyciła słuchawkę i zauważyła, że na ekranie nie wyświetliło się żadne imię ani numer dzwoniącego. - Słucham? - Dzień dobry. Czy rozmawiam z Caitlyn Bandeaux? - zapytał nieznajomy kobiecy głos. Caitlyn wyprostowała się, czujna i spięta. - Tak, słucham. - Cieszę się, że panią zastałam. - Głos brzmiał przyjaźnie. Wesoło. Podejrzanie. To nie był odpowiedni dzień ani na wesołość, ani na podlizujące się nieznajome głosy. - Nazywam się Nikki Gillette, pracuję dla „Savannah Sentinel”. Wiem, przez co pani teraz przechodzi, proszę przyjąć moje kondolencje z powodu śmierci męża.
artysta miał na myśli?
Ogarniała ją ciemność.
mu w piersi, puls dudnił w uszach. Szedł za nią. Tym razem mu nie ucieknie, do cholery. Nie
wszystkim. Musi zdobyć klucze!
Światła zgasły w chwili, gdy Bentz i dwóch ratowników ze Straży Przybrzeżnej weszli
– Och, tato. – Maren komicznie przewróciła oczami, ale nie zdołała opanować
pewności, że wymknęła się prześladowcy. O ile takowy istniał.
Z drugiej strony, chłopak jest obywatelem amerykańskim, urodzonym i wychowanym w
– Ja tylko chcę dostać moją forsę. – Spojrzała na niego z nadzieją. Montoya patrzył na nią
Ludzie pod parasolkami przebiegali przez jezdnię, wchodząc w kałuże.
Zaczęła od dzbanka. Chlusnęła jego zawartością na kamerę.
Nie wydostanie się stąd.

— Masz rację, zdrzemnij się, belle-mère — szepnęła

– Za sukces – odpowiadam z uśmiechem, który odwzajemnia. – Uda się nam. – I pijemy,
– Może, Z pesto i włoskimi kiełbaskami.
też o imieniu na D... Donny? Danny? Nie... Donovan! Tak, tak miał na imię. Starszy o osiem

Odwrócił się lekko, chcąc się przekonać, czy intruz to opos, jeleń, a może nawet aligator,

- Nie, dziękuję. Możesz się spokojnie delektować.
dłużnikiem i zbankrutował — wyjaśniła lady
Weszła na chwilę do łazienki, przemyła twarz zimną wodą, po czym

Bentz z trudem przełknął ślinę, gorączkowo się zastanawiał, co jej powie. Serce waliło

- Proszę! Dzięki za to.
żenić. To urodzony kawaler. Zresztą nic w tym złego. Z
strażakiem, żeby ją wpuścił za taśmę.